Łukasz Zoll jadący Volvo S40 w barwach zespołu ZOLLRacingTeam zakończył III Rundę Mistrzostw Polski Rallycross na trzecim miejscu w klasie SuperNational+200 oraz ósmym w klasyfikacji generalnej SuperNational.
Muszę przyznać, że te deszczowe finały nie są ostatnio moją mocną stroną. Ale zacznijmy od początku. Pierwszego dnia kwalifikacje pierwsza i trzecia przebiegły po naszej myśli i budowaliśmy przewagę. Tylko podczas drugiej kwalifikacji doszło do kontaktu z innym zawodnikiem, w mojej ocenie bez mojej winy, co spowodowało, że na moment zjechałem poza tor. Niedziela przede wszystkim przywitała nas sprawdzoną prognozą deszczu, więc każdy zastanawiał się jak zachowa się auto na mokrej nawierzchni. Kolejna niedzielna kwalifikacja przebiegła bez problemu i spokojnie szykowaliśmy się do kolejnego w tym sezonie deszczowego finału. Bardzo dobry start i dobrze rozplanowany zjazd na joker lap pozwoliły mi na szybkie budowanie przewagi. I tu trzeba wrócić do rozważań na temat nawierzchni. Podczas pierwszego okrążenia, auto przy wyjeździe na szybką partię zgubiło zaplanowany tor jazdy. Dlatego podczas kolejnego okrążenia założyłem ciaśniejsze wejście w ten zakręt. I tu spotkała mnie przykra niespodzianka! Auto utrzymało tor jazdy, w efekcie czego zaczepiłem lewym przednim kołem o sam koniec betonowego rozdzielacza pomiędzy główną nitką toru a jokerem. Uszkodzeń nie czułem, gdy auto w długim lewym łuku pokonywało szybką partię toru, ale gdy przyszło do zmiany kierunku i przyhamowania, aby z asfaltu przejść na szutrową sekcję doszło do awarii – wspomina Łukasz Zoll
– Pomijając kwestie sportowe nie sposób pozostawić bez opinii sam obiekt, który w ten weekend zadebiutował na polskiej mapie torów rallycroswwoych. Wrażenia są bardzo dobre. Nitka toru w pierwszej części jest bardzo szybka, w drugiej zaś kręta i techniczna. Bardzo dla mnie i innych zawodników jest ważne to, że organizator chętnie słucha naszych opinii i rad jak można zmienić i udoskonalić ten obiekt. Ja ze swojej strony na pewno będę walczył i prosił o wybudowanie „hopki”, aby po raz pierwszy w Polsce pojawiła się taka atrakcja dla kierowców i kibiców. W naszej ocenie również sama lokalizacja jest dużym atutem. Podczas tych zawodów można było zobaczyć zawodników z Europy i należy liczyć, że wraz ze wzrostem popularności imprez sportowych w Poznaniu ich liczba będzie rosnąć. Podsumowując, z każdym kolejnym wyjazdem na tor mieliśmy coraz więcej frajdy z jazdy. A gdy spadł deszcz, to kręty w całości asfaltowy joker-lap stał się prawdziwym wyzwaniem. Również rozwiązanie polegające na wąskim i technicznym połączeniu głównej nitki toru z wyjściem z jokera-lapa jest bardzo widowiskowe.
Spędziliśmy bardzo miły weekend w stolicy Wielkopolski i z przyjemnością wrócimy tu na kolejną rundę aby wygrać. – podsumowuje Łukasz Zoll